Rok temu, 16 stycznia 2017, Banco Central de Venezuela (BCV), czyli Bank Centralny Wenezueli wprowadził do obiegu 3 nowe banknoty o wysokich nominałach: 500, 5.000 i 20.000 bolivarów. 10 miesięcy później, 14 listopada 2017 agencja S&P ogłosiła bankructwo Wenezueli w związku z niewywiązaniem się ze spłaty 200 000 000 dolarów odsetek od obligacji. Inne agencje ratingowe szacowały wtedy, że występują już opóźnienia wobec innych wierzycieli na sumę przekraczającą 400 mln USD, a całkowite zewnętrzne (czyli nie uwzględniające zobowiązań wobec obywateli) zadłużenie kraju sięga 150 000 000 000 (150 miliardów) USD.

Liczby nie mają tu większego znaczenia, chodzi o pewien schemat, który jest powtarzalny i tylko w przeciągu ostatnich 100 lat był „przerabiany” wielokrotnie w wielu miejscach na globusie. W uproszczeniu: bankrutujące państwa stają się mało atrakcyjne dla właścicieli kapitału i ten zaczyna być coraz szybciej wymieniany na inne waluty lub dobra (właściciele kapitału denominowanego w tym przypadku w bolivarach, zaczynają pozbywać się ich na rzecz innych walut i aktywów denominowanych w innych walutach). Taka ucieczka kapitału powoduje spadek wartości waluty względem innych walut (jest więcej chętnych do sprzedaży bolivara niż chętnych do jego zakupu), co dramatycznie obniża siłę nabywczą na towary importowane z zagranicy. Słabnąca siła nabywcza waluty powoduje także, wzrost cen w kraju, który z czasem zauważony przez konsumentów przeradza się w postępującą inflację. Jednym z charakterystycznych objawów inflacji jest wprowadzanie do obiegu banknotów o coraz wyższych nominałach (są niezbędne do przeprowadzania transakcji o coraz wyższej nominalnej wartości). To ciekawe: Wenezuela w styczniu 2017 wprowadza banknoty o wartości 500, 5.000 i 20.000 bolivarów, a w listopadzie 2017 jest już bankrutem. Na początku lutego 2017 Polska wprowadziła nowy banknot o nominale 500,00 PLN, na szczęście mamy styczeń 2018 i nikt bankrutem Polski nie ogłosił (co nie zmienia faktu, że kierunek pewnych procesów jest zbieżny z innymi krajami podążającymi ku osłabieniu siły nabywczej pieniądza, a wprowadzanie banknotów o coraz wyższych nominałach zdecydowanie nie jest symptomem umacniania się waluty).

Od 2013 roku Wenezuela jest pogrążona w kryzysie gospodarczym i politycznym, inflacja w dniu ogłoszenia bankructwa sięgała tam ponad 500%. Według danych OPEC z 2016 roku (do którego Wenezuela należy jako producent ropy naftowej i gazu), aż 95% eksportu Wenezueli stanowi ropa naftowa. Dane z www.opec.org:

 

Wzorcowa hiperinflacja: Republika Weimarska 1921-1923.

To, o czym napisałem powyżej niewiele wnosi do zrozumienia sprawy, bez szerszego kontekstu, a takim jest przykład niemieckiej (Republika Weimarska) hiperinflacji w latach 20-tych XX wieku. Inflacja w bankrutującej Republice Weimarskiej była znacznie wyższa niż obecnie w Wenezueli, była również poprzedzona dodrukiem (zwiększeniem podaży pieniądza) i wprowadzaniem marek o coraz wyższych nominałach. Nie ja wymyśliłem wnioski przedstawiane powyżej, to fakty i historia. Oczywiście wprowadzanie banknotu o coraz wyższym nominale nie jest przyczyną, a skutkiem pojawiającej się inflacji. W końcowej fazie bankructwa, jako plan wyjścia z kryzysu wprowadzono tam tzw. rentenmarkę przeliczaną wg kursu 1 rentenmarka = 1 bilion marek papierowych (odpowiadało to około 4 ówczesnym dolarom USA). Niemcy nie posiadały istotnych aktywów takich jak złoto, na których można byłoby oprzeć nową walutę. Wiarygodność środka płatniczego była jednak kluczowa w opanowaniu hiperinflacji, Rentenmarkę oparto/zabezpieczono na nieruchomościach służących dla celów biznesowych oraz ziemi uprawnej Niemiec. Stąd nazwa „rentenmarki”, rente to po niemiecku odpowiednik mortgage czyli hipoteki, zabezpieczenia na nieruchomości.

Nowe warunki + stary schemat = stare rozwiązanie w nowym wydaniu. Petro.

Na początku stycznia 2018 świat obiegają informacje o zapowiedzi prezydenta Wenezueli (Nicolasa Maduro), że kraj wyemituje nową walutę – kryptowalutę: Petro.

05 stycznia 2018 w wywiadzie telewizyjnym Maduro zapowiedział, że zlecił emisję 100 000 000 (100 mln) jednostek nowej kryptowaluty Petro, ma zostać wprowadzona na rynek w „najbliższych dniach”. Jeszcze w grudniu 2017 prezydent Wenezueli zapowiadał, że nowa waluta będzie oparta o bogactwa naturalne Wenezueli takie jak: złoto, ropa naftowa, gaz i diamenty. Trzeba podkreślić, że obecnie mimo powszechnego zaufania do walut papierowych i elektronicznych (tzw. walut „fiat”, fiat można tłumaczyć jako „wierzę” i to w zasadzie wszystko na czym opiera się wartość np. banknotu 100 zł) nie istnieje żadna waluta, która miałaby jakiekolwiek, choćby wułamkowe oparcie o rzeczywiste aktywa. Petro ma być równe co do wartości jednej baryłce wenezuelskiej ropy, czyli ok. 59 USD, w rezultacie nowa emisja wyniesie 5 900 000 000 USD (5,9 miliarda USD). Według Maduro nowa kryptowaluta umożliwi Wenezueli wykonywanie transakcji i pozyskanie kapitału w związku ogólnoświatowym trendem wokół kryptowalut. Jako zaletę wskazał też fakt, że transakcje w Petro będą możliwe nawet pomimo sankcji, czy blokad nakładanych na Wenezuelę przez USA i idącym za tym utrudnieniem korzystania z międzynarodowego systemu bankowego.

Co dalej?

Pozornie bezprecedensowe wydarzenie jest niemal kopią działań sprzed stu lat w niemczech, bankrut tworzy walutę opartą o jedyne aktywa jakie posiada. Unowocześnienie polega na wykorzystaniu technologii blockchain, która przeżywa boom. Patrząc na historię, Niemcy wyszli z kryzysu i funkcjonują dziś jako jedna z wiodących gospodarek świata (jako jeden z krajów mających najwięcej do powiedzenia w Unii Europejskiej). Jeśli eksperyment z Petro powiedzie się, może to otworzyć drogę do rewolucji światowego systemu monetarnego.  Paradoks polegał by na tym, że wenezuelskie Petro stałoby się najlepiej zabezpieczoną walutą narodową na świecie, a to mogłoby mieć poważne skutki dla globalnego porządku (a właściwie nieporządku) walutowego i finansowego.

Z drugiej strony w ostatniej dekadzie powstały przynajmniej dwie koncepcje utworzenia walut opartych o złoto lub inne aktywa: w Iraku Hussein’a (pomysł sprzedaży ropy do Europy z pominięciem dolara) i Libii Mu’ammara al-Kadafiego (pomysł wprowadzenia Złotego Dinara opartego na złocie i sprzedaży ropy w tej walucie). W obydwu przypadkach USA przeprowadziło interwencje zbrojne, obalono dyktatorów i zaprowadzono demokrację… Nie bronię Hussein’a i Kaddafiego, ale zależność: „nie handlujemy w USD” = interwencja zbrojna, jest dosyć intrygująca i naiwnie byłoby ją ignorować. Zwłaszcza, że Iran, który być może za chwilę stanie się kolejnym poligonem w walce z terroryzmem daje w ostatnim czasie sygnały, że jest skłonny do wymiany handlowej w uwaga (!) walucie innej niż dolar amerykański – chińskim Renminbi i zaangażowaniu w handel na giełdzie w Szanghaju, która poczyna sobie coraz śmielej i może pretendować do stania się poważnym konkurentem globalnego monopolisty w wycenie surowców i metali szlachetnych jakim jest COMEX.

To bez wątpienia wątek wart śledzenia, jeśli istnieją jakiekolwiek pieniądze lub aktywa, o które musimy się zatroszczyć. A pewnie istnieją…